Pierwszy lot "Jaskółki", który jednak wiosny nie uczynił - 18 lipca 1942

18 lipca 1942 roku dokonano pierwszego oblotu nowego samolotu odrzutowego konstrukcji Messerschmidta - Me-262 "Schwalbe". Wprawdzie prototypy tej nowatorskiej maszyny latały już wcześniej, jednak pierwszy raz samolot wzniósł się dzięki silnikom odrzutowym. Na Maszynie oznaczonej jako V-3 w powietrze wzniósł się z lotniska w Leipheim pilot oblatywacz Fritz Wendel. Odrzutowa jaskółka wiosny nie uczyniła, bo mimo fenomenalnych osiągów i oczywistych przewag wynikających z zastosowania silnika odrzutowego samolot ten nie odniósł takich sukcesów jakich od niego oczekiwano. W związku ze zmianami decyzji co do przeznaczenia maszyny, a przede wszystkim w związku z coraz większym deficytem surowcowym nie wzięły Me-262 zbyt szerokiego udziału w walkach. Poważnym problemem był również brak paliwa na szkolenie pilotów. Ostatecznie z 1433 wyprodukowanych egzemplarzy tylko mała część wzięła udział w walkach. Samoloty znalazły się między innymi na wyposażeniu kilku niewielkich i wyspecjalizowanych jednostek, których doświadczeni piloci potrafili zrobić z samolotów właściwy użytek. Piloci 10 Staffel 11 NJ Geschwader odnieśli sporo sukcesów przechwytując w nocnych lotach brytyjskie "Mosquito". Gorzej sprawy miały się podczas prób użycia tych samolotów w dziennych misjach. Krótko istniała Kommando "Novotny" - mała jednostka działająca jesienią 1944 roku przeciw wielkim formacjom amerykańskich bombowców atakujących cele w Niemczech. W walce z "Mustangami zginął jej dowódca i twórca - major Walter Novotny. Kolejne jednostki wyposażone w Me-262 to III Gruppe KG 51 prowadzące operacje szturmowe i bombowe, 54 KG(J), czyli jednostka bombowa używana jako myśliwska i tworzona od podstaw 7 JG. Mimo pozytywnych opinii pilotów samoloty były mocno niedoskonałe technicznie - bardzo wrażliwe na gwałtowny wzrost mocy, co prowadziło do pożarów silników i trudne w pilotażu na małych prędkościach. Także zastosowane silniki Junkers Jumo 004 były mało żywotne - początkowo wymagały remontu już po 9 godzinach lotu. Niedopracowana była także taktyka. Samolot był mało zwrotny, a przy szybkich manewrach gwałtownie tracił prędkość, którą bardzo powoli odzyskiwał, co pozbawiało go głównego atutu podczas walki. Podczas ataku na formacje powolnych bombowców natomiast prędkość względna w stosunku do celu była tak wielka, że piloci mieli zaledwie dwie lub trzy sekundy na odłożenie poprawki i otwarcie ognia. Tutaj sytuację poprawiło w 1945 roku użycie niezwykle skutecznych rakiet R4M "Orkan". Ostatnią jednostką wyposażoną w Me-262 "Schwalbe" i chyba jednocześnie najsilniej z tym samolotem kojarzoną jest JV-44. Jednostka ta skompletowana przez zdymisjonowanego Generalnego Inspektora Sił Myśliwskich, generała Adolfa Gallanda składała się w większej części z weteranów walk powietrznych ściągniętych z innych jednostek myśliwskich, najczęściej uziemionych z braku paliwa. Loty operacyjne rozpoczęła w marcu 1945 roku, ale nawet w ciągu tych kilku tygodni pozostałych do zakończenia wojny potrafiła zadać alianckiemu lotnictwu ciężkie straty, okupione tez nie małymi ofiarami po niemieckiej stronie. Ciekawostką jest to, że podczas startów i lądowań odrzutowców rejon bazy osłaniany był przez specjalną jednostkę myśliwców tłokowych Focke Wulf 190 D-9 kapitana Sachsenberga, nazywaną "Pappegai" Jagd Staffel. Własnie z uwagi na powolne rozpędzanie się po starcie Jaskółki wymagały osłony innych myśliwców, gdyż poniesiono w ten sposób wiele strat. Najlepszym pilotem dziennym latającym na Me-262 był major Heintz Baer, który osiągnął liczbę 16 zwycięstw w ostatnich tygodniach wojny. Na wyróżnienie zasługuje też postać porucznika Kurta Weltery, który odniósł przynajmniej kilkanaście zwycięstw na Me-262, tyle, że w nocy, co również było olbrzymim osiągnięciem.

Komentarze