Historia "Tokyo Express", czyli rzecz o japońskich niszczycielach.

Nocne starcie amerykańskich i japońskich niszczycieli.
Latem 1942 po lądowaniu amerykańskich wojsk na Guadalcanal na dowództwo japońskiej VIII Floty działającej z Rabaul nałożono ciężar zaopatrywania i dostarczania posiłków wojskom Armii Cesarskiej na wyspie. Jedną z pierwszych tego typu akcji był przerzut niewielkiego w gruncie rzeczy, liczącego około 900 ludzi oddziału pułkownika Ichiki, stanowiącego cześć 28 pułku piechoty. Został on przerzucony na Guadalcanal przez zespół niszczycieli i wylądował bez przeszkód na Taivu Point.
Japońskie dowództwo nie orientowało się w sile amerykańskiego desantu i 21 sierpnia 1942 atak oddziału Ichiki nad rzeką Tenaru zakończył się masakrą japońskich piechurów.
Ciała japońskich żołnierzy poległych podczas walk nad Tenaru.
Mimo klęski dowództwo japońskie było zadowolone z działań floty, która bez przeszkód dostarczyła na Guadalcanal posiłki. Uznano, że wobec braku dostatecznej ilości statków transportowych i ryzyka silnego oporu amerykańskich sił powietrznomorskich na wodach oblegających Guadalcanal główny ciężar dostarczania posiłków i zaopatrzenia musi spocząć na barkach załóg niszczycieli, mających największe szanse na dotarcie do celu i pomyślny odwrót w sposób skryty. Tak narodziła się idea rejsów zaopatrzeniowych ochrzczonych przez amerykanów nazwą "Tokyo Express". We wrześniu 1942 roku kilka akcji niszczycieli cesarskich przebiegło bez przeciwdziałania ze strony amerykańskiej, ale już wkrótce miało się to zmienić, gdyż stały strumień posiłków docierających do 17 Armii japońskiej walczącej na Guadalcanal niepokoił dowództwo amerykańskie coraz bardziej.
Zespół japońskich niszczycieli podczas ćwiczeń - takie okręty stały się sławne jako "Tokyo Express".
Wydzielone zespoły amerykańskich krążowników i niszczycieli zaczęły stale patrolować podejścia do Guadalcanal, wspierały je także załogi bombowców nurkujących działających z bazy Henderson Field, zwiększając znacznie możliwości wczesnego rozpoznania japońskich zespołów niszczycieli, co czyniło morską konfrontację nieuchronną. Do pierwszego poważnego starcia doszło w nocy z 11 na 12 października koło przylądka Esperance, które zakończyło się porażką japońskiego zespołu kontradmirała Aritomo Goto, zresztą poległego w tej bitwie. Zespół zaopatrzeniowy wszakże, liczący 6 niszczycieli wykonał zadanie i dostarczył na wyspę posiłki. Dwa niszczyciele - "Natsugumo" i "Murakumo" zostały zatopione przez amerykańskie samoloty następnego dnia podczas próby ratowania rozbitków z krążownika "Furutaka". Mimo strat operacje "Tokyo Express" kontynuowano - nie było żadnej alternatywy...
Kontradmirał Raizo Tanaka.
Duszą całego przedsięwzięcia był kontradmirał Raizo Tanaka, zdolny organizator i świetny taktyk. Miał do dyspozycji szczupłe siły, gdyż z Rabaul nigdy nie działało jednorazowo więcej niż kilkanaście niszczycieli, ale zdołał stworzyć system działań do minimum ograniczający czas przebywania niszczycieli pod Guadalcanal. Rejsy z planowano tak, aby w bezpośrednie sąsiedztwo wyspy niszczyciele docierały w nocy i po zwodowaniu zaopatrzenia pozostało jeszcze dostatecznie dużo czasu na odwrót. Zaopatrzenie transportowano w metalowych, pływających i połączonych ze sobą linami zasobnikach, które po wyrzuceniu za burtę holowane były do brzegu przez motorówki. Żołnierze z oddziałów posiłkowych desantowani byli na brzeg niewielkimi barkami stale bazowanymi na Guadalcanal. Ogromnym problemem były ograniczenia wynikające z przeciążenia niewielkich w gruncie rzeczy niszczycieli - między innymi wykluczało to zabieranie zapasowych torped na pokład. to właśnie torpedy wzór 93 zwane potocznie "długimi lancami" były najgroźniejszą bronią niszczycieli.

Japońskie torpedy wzór 93 - ich głowice bojowe zawierały aż 500 kg materiału wybuchowego i były najsilniejsze na świecie.
Dzięki intensywnemu szkoleniu do działań nocnych załogi niszczycieli marynarki cesarskiej były niesłychanie trudnym przeciwnikiem, a przewaga Amerykanów wynikająca ze stosowania radaru niwelowana była prostym, lecz skutecznym wyposażeniem bojowym japońskich jednostek. Ponadto na ograniczonych licznymi wyspami akwenach Wysp Salomona radary często nie pracowały prawidłowo i trudno było wyłowić echo japońskich jednostek wśród licznych fałszywych odbić impulsów od górzystych wysepek. Tanaka organizował rejsy w ten sposób, że niszczycielom z grupy transportowej zawsze towarzyszyły przynajmniej dwa okręty osłony, wolne od zadań zaopatrzeniowych. Było to o tyle istotne, że miały zapasowe torpedy, co poważnie zwiększało ich możliwości bojowe. było to możliwe dzięki stosowaniu bardzo prostego systemu ładowania torped podczas akcji.
Śródokręcie japońskiego niszczyciela - widoczna wieża z wyrzutniami torped i zasobniki na torpedy zapasowe.
Cała operacja zabierała około kwadransa, przy czym należy zauważyć, że w większości flot świata ponowne ładowanie torped do wyrzutni mogło być dokonane tylko w warunkach bazowych. Choć wraz z narastaniem przewagi sił amerykańskich misje "Tokyo Express" stawały się coraz bardziej niebezpieczne US Navy miała się dopiero przekonać o zdolnościach bojowych niszczycieli spod bandery wschodzącego słońca. W nocy 30 listopada 1942 roku amerykański zespół liczący 5 krążowników i 6 niszczycieli zaskoczył 8 niszczycieli japońskich podczas misji zaopatrzeniowej nieopodal przylądka Tassafaronga. Japońske okręty idące w szyku namiaru przygotowywały się właśnie do wyrzucenia zasobników z zaopatrzeniem, gdy nagle zostały ostrzelane huraganowym ogniem amerykańskich okrętów. idący na czele niszczyciel "Takanami" został trafiony 70 razy i poszedł na dno, ale pozostałe jednostki na rozkaz dowodzącego nimi kontradmirała Tanaki wykonały zwrot i odpaliły swe torpedy. Potężna salwa torpedowała zadała amerykanom ogromne straty - trafione zostały wszystkie 4 ciężkie krążowniki, a uszkodzeń uniknął jedynie świetnie dowodzony tej nocy USS "Honolulu". Trzy okręty na wiele miesięcy trafiły do stoczni remontowych, czwarty natomiast - USS "Northampton" zatonął po trzech godzinach.
USS "New Orleans" z oderwanym dziobem aż po wieże artylerii głównej po akcji pod Tassafaronga.
Ten wspaniały sukces nie mógł zmienić ogólnego obrazu sytuacji na Guadalcanal. choć garnizon japoński zwiększył swą liczebność do ponad 30 tysięcy żołnierzy ich wartość bojowa stale malała na skutek chorób i braku zaopatrzenia. Niszczycielom coraz trudniej przychodziło prowadzenie akcji zaopatrzeniowych i w styczniu 1943 zapadła decyzja o ewakuacji resztek załogi wyspy. W kilku rejsach pomiędzy 14 stycznia, a 7 lutego 1943 flota cesarska ewakuowała z wyspy łącznie 10652 osoby. 
Niszczyciel "Fubuki" - jednostki tej klasy były prekursorami kolejnych serii  udanych niszczycieli japońskich, które jednakże dziedziczyły także słabości - słaba obronę przeciwpodwodną.
Po klęsce na Guadalcanal amerykańska ofensywa wzdłuż łańcucha Wysp Salomona w kierunku Nowej Brytanii i najważniejszej bazy japońskiej w Rabaul trwała dalej. Przedmiotem ataku były kolejne wyspy i "Tokyo Express" kolejny raz musiały wspomagać armię. Wobec narastającej przewagi US Navy podczas kolejnych operacji rosły też straty i wykruszały się okręty z najbardziej doświadczonymi załogami. Odszedł też admirał Tanaka, odesłany na ląd w związku z coraz większą różnicą zdań z dowództwem floty na temat celowości podejmowanych działań. W marcu 1943 roku niszczyciele japońskie podjęły serię operacji mających na celu wzmocnienie garnizonu wyspy Kolombangara, mającej stać się redutą obronną blokującą dalsze postępy amerykanów. W nocy z 5 na 6 marca 1943 podczas rejsu na Kolombangarę w cieśninie Blanchet przepadły niszczyciele "Murasame" i "Minegumo" posłane na dno przez amerykańskie krążowniki i niszczyciele. 7 maja 1943 stracono niszczyciele "Oyashio", "Kuroshio" i "Kagero". Jeszcze podczas operacji zaopatrywania Kolombangary w nocy z 5 na 6 lipca 1943 niszczyciele zespołu komandora Akiyama zdołały przy stracie "Niizuki" posłać na dno amerykański krążownik "Helena", ale generalnie sytuacja japońskiej floty na Salomonach była coraz bardziej krytyczna, a straty coraz większe. Wreszcie podczas akcji w kanale św. Jerzego podczas operacji zaopatrywania bazy na wyspie Buka amerykańskie niszczyciele komandora Arleigh Burke'a zaskoczyły zespół japoński posyłając na dno niszczyciele "Makinami", "Onami" i "Yugure". Po tym niepowodzeniu ewakuowano z coraz bardziej izolowanego Rabaul ocalałe niszczyciele kończąc tym samym epokę "Tokyo Express".
Jeszcze podczas walk na Filipinach późną jesienią 1944 roku marynarka japońska podjęła próbę wzmocnienia garnizonu wyspy Leyte poprzez operacje zaopatrzeniowe niszczycieli.
Sekwencja zdjęć przedstawiająca atak amerykańskiego bombowca B-25 "Mitchell" na japoński niszczyciel eskortowy. tak los spotkał jesienią 1944 większość niszczycieli próbujących przerwać blokadę wyspy Leyte w archipelagu Filipin.
W rejsach do bazy w zatoce Ormoc Japończycy ponosząc przerażające straty w okrętach (80 % użytych sił) zdołały dostarczyć około 35 000 ludzi i 10 000 ton zaopatrzenia, ale nie zmieniło to sytuacji i Leyte upadło, a po niej całe Filipiny. Ocalałe niszczyciele japońskie wycofały się do baz na wodach macierzystych, gdzie wobec przewagi US Navy zostały izolowane w bazach nie odgrywając już żadnej roli w działaniach w ostatnich miesiącach wojny.

Komentarze