Początek 1943 na Froncie Wschodnim, czyli Charków po raz trzeci - 29 stycznia 1943

Fot. Pododdziały Dywizji Grenadierów Pancernych SS "Das Reich" na przedpolach Charkowa
Początek 1943 roku na Froncie Wschodnim stał pod znakiem narastającego kryzysu sił Osi. 6 Armia tkwiła w oblężonym Stalingradzie bez nadziei na odsiecz, Sowiecka ofensywa zmiażdżyła 2 Armię węgierską, 8 Armię włoską i pozostałe jeszcze siły rumuńskie. Na długim odcinku frontu naprzeciw zwycięskich dotychczas Frontów Woroneskiego i Południowo-Zachodniego stały nieliczne i słabe jednostki niemieckie, podczas gdy zasadnicza masa wojsk tkwiła wciąż na Pogórzu Kaukaskim, setki kilometrów dalej na wschód. W tej sytuacji radziecka Stawka zaplanowała wykonanie w końcu stycznia wielkiej ofensywy, która miała przynieść stronie sowieckiej decydujące zwycięstwo na wschodzie. Zaplanowano dwie niezależne operacje o kryptonimach "Gwiazda" i "Galop" - założenie ich sprowadzało się do przerwania niemieckiej obrony na wschód od Dońca i uderzenie do linii Dniepru i na brzegi Morza Azowskiego, co skutkowałoby okrążeniem na Północnym Kaukazie zasadniczej masy niemieckich sił manewrowych. konsekwencje takiej sytuacji były by oczywiste - sowiecka armia mogłaby ruszyć na zachód i nic nie stałoby na jej drodze...
Choć udało się stronie sowieckiej zgromadzić do obu operacji spore siły (oba fronty miały w jednostkach bojowych przeszło 500 000 żołnierzy) i tak były one niewystarczające, o czym zresztą informowali Stawkę ich dowódcy - Golikow i Watutin. Z powodu szybkich postępów podczas styczniowych uderzeń sowieci zostawili daleko z tyłu bazy zaopatrzeniowe i remontowo-techniczne. Uzupełnienia w sprzęcie i w ludziach napływały powoli i żadna z mających wziąć udział w ofensywie jednostek nie dysponowała przewidzianymi etatem siłami. Oba fronty ugrupowały się zatem do ofensywy jednorzutowo nie mając praktycznie żadnych rezerw - te miała zapewnić Stawka obiecując skierowanie w rejon walk nowo formowanych lub odtwarzanych jednostek z Frontu Stepowego (właściwie rezerwy strategicznej Stawki) i z pośród sił zaangażowanych w oblężenie Stalingradu. Planom sowieckim sprzyjał chaos po stronie niemieckiej - linia frontu była słabo obsadzona, praktycznie nie było rezerw, a struktura dowodzenia była niezwykle skomplikowana. Południowy odcinek Frontu Wschodniego był kontrolowany przez trzy niezależne od siebie wyższe dowództwa - siły na Kaukazie zorganizowane w 1 i 4 Armię Pancerną, oraz 17 Armię tworzyły Grupę Armii "A", dalej na północ, pomiędzy Donem i Dońcem rożne, naprędce pozbierane jednostki tworzące front obronny osłaniający Donbass tworzyły Grupę Armii "Don" i wreszcie długi odcinek frontu od Kurska po Izjum kontrolował sztab Grupy Armii "B", mający do dyspozycji zaledwie słabą 2 Armię i nieliczne, rozproszone jednostki. Co gorsza operacjami Grupy Armii "B" po udzieleniu dymisji jej poprzedniemu dowódcy kierował sam Hitler z oddalonego o setki kilometrów Wilczego Szańca w Rastenburgu. Niemcy skierowali na walący się front szereg jednostek z innych odcinków i z Francji, ale z uwagi na odległość posiłki mogły przybyć dopiero po upływie kilku tygodni. W takich warunkach w dniu 29 stycznia 1943 siły sowieckiego Frontu Południowo Zachodniego Watutina rozpoczęły ofensywę nacierając na Donieck i Woroszyłowgrad i od razu uzyskując powodzenie. Niemieckie siły były słabe i nie były w stanie utrzymać frontu. 320 Dywizja Piechoty generała porucznika Postela nie dopuściła do przełamania obrony, ale dwustronnie przeskrzydlona rozpoczęła odwrót na zachód opóźniając w ciągłych walkach sowieckie postępy. Gorszy los spotkał walczącą bardziej na północ 298 Dywizję Piechoty - atakowana od frontu i oskrzydlona przez sowieckie związki pancerne jednostka utraciła praktycznie całą artylerię i zredukowana do zaledwie 1500 żołnierzy w linii rozpadła się. Stan moralny żołnierzy tej dywizji był tak zły, że jej resztki zostały później rozwiązane. 2 lutego 1943 Front Woroneski zaatakował na swoim odcinku kierując się na Charków i również szybko pokonał broniące się tam pododdziały ze składu 167 i 168 Dywizji Piechoty.
Fot. Postępy sowieckiej ofensywy nad Dońcem do 19 lutego 1943.
 Armia Czerwona parła naprzód pogłębiając kryzys niemieckiej obrony, ale strona niemiecka miała jeszcze w zanadrzu kilka silnych atutów. Pierwszym z nich była umiejętność improwizowania w sytuacjach kryzysowych i tak, przebywając przypadkowo w Charkowie na inspekcji generał  wojsk górskich Hubert Lanz przejął dowodzenie i zaprowadziwszy porządek w szeregach obrońców nie dopuścił do przełamania frontu. Wykorzystując siły elitarnej Dywizji Grenadierów Pancernej "GrossDeutschland" i właśnie przybyłej z Francji Dywizji Grenadierów Pancernych SS "LAH" skutecznie wsparł słabnącą piechotę i opóźniał sowieckie ataki na wschód od Charkowa. nacierające tu elementy sowieckich 69 Armii i 3 Armii Pancernej wyraźnie zwolniły tempo natarcia. Ponadto, w obliczu kryzysu na tak wielką skalę udało się uzyskać zgodę Hitlera na odwrót z Kaukazu i dzięki temu na front w Donbassie zaczęły przybywać pierwsze jednostki 1 Armii Pancernej generała Mackensena. Mimo, że przybywające w rejon walk dywizje pancerne 3, 6, 7, 11 i 19 były bardzo słabe ( na przykład 11 Dywizja Pancerna miała zaledwie 20 czołgów i dział szturmowych), to jednak udało się Niemcom skutecznie powstrzymać sowieckie ataki pod Kramatorskiem i Sławiańskiem. Tym samym Niemcy powstrzymali sowiecki impet na skrzydłach, ale w centrum w ich froncie obronnym zionęła ogromna dziura w którą wlewało się coraz więcej sowieckich jednostek prących w stronę Dniepru. Co gorsza nacisk sowietów na grupę Lanza był tak silny, że ten 16 lutego nakazał ewakuować zagrożony okrążeniem Charków. W tych warunkach do Zaporoża nad Dnieprem przybył Hitler i usiłował osobiście kierować operacjami. Po spotkaniu z marszałkiem Erichem Mannsteinem, które zakończyło się gorszącą sztab dziką awanturą i na wieść o osiągnięciu przez sowieckie czołówki stacji Sinielnikowo położonej zaledwie 60 kilometrów od Zaporoża powrócił do Rastenburga przekazując dowodzenie Mannsteinowi. Rozwiązano Grupę Armii "B", udzielono dymisji generałowi Lanzowi i przemianowano Grupę Armii "Don" na Grupę Armii "Południe", która teraz kontrolowała cały południowy obszar frontu pod dowództwem Mannsteina. Miał on już gotową koncepcję działań i jego wizja zmasowanej kontrofensywy na zdradzające oznaki coraz silniejszego wyczerpania oddziały sowieckie tak przypadła Hitlerowi do gustu, że otrzymał wolną rękę w prowadzeniu operacji, co nigdy już nie miało się na wschodzie powtórzyć. 
Fot. Sowieckie czołgi na ulicach Charkowa.
Przede wszystkim Mannstein otrzymał posiłki - na front przybyły Dywizje Grenadierów Pancernych SS "Das Reich" i "Tottenkopf", które wraz z wycofaną z okolic Charkowa dywizją "LAH" utworzyły Korpus Pancerny SS pod dowództwem SS Gruppenfuhrera Paula Haussera, doświadczonego i utalentowanego dowódcy. Ponadto, generał Otto von Knobelsdorf kierujący przybył z Kaukazu XXXXVIII Korpusem Pancernym otrzymał Dywizję "GrossDeutschland", 333 Dywizję Piechoty i 11 Dywizję Pancerną - siły te zgrupowane na wschód od Połtawy tworzyły 4 Armię Pancerną generała Hermanna Hotha i na niej właśnie miał spocząć ciężar kontruderzenia. W chwili rozpoczęcia niemieckiego ataku, w dniu 19 lutego 1943 sytuacja sowieckich jednostek podchodzących do Dniepru była już bardzo zła - dywizje strzeleckie liczyły po zaledwie 1500 do 2000 żołnierzy w linii, a czołgi praktycznie pozbawione były zapasów paliwa - sytuacja sowieckich 6 Armii i 1 Armii Gwardii stała się krytyczna. nacierające jednostki niemieckie już w pierwszych godzinach odniosły poważne sukcesy - działając wzdłuż dróg rozcinały sowieckie ugrupowanie i izolowały poszczególne jednostki - wśród wyczerpanych sowietów wybuchła panika. Masy czerwonoarmistów porzucając sprzęt i wyposażenie zaczęły uciekać na wschód. Wówczas do akcji w Donbassie przystąpiła 1 Armia Pancerna spychając sowietów nad Doniec. 

Fot. Niemiecka kontrofensywa i bitwa o Charków.
Niemieckie działania ułatwiała Luftwaffe, która wykonując około 1000 lotów bojowych dziennie wydatnie wsparła wysiłek atakujących formacji pancernych. Mimo to słabość 1 Armii Pancernej spowodowała, że spora część sił sowieckich wyrwała się z okrążenia i mimo wielkich strat w ludziach i sprzęcie zdołała odejść na drugi brzeg Dońca. Linia tej rzeki obsadzona została przybywającymi nowymi dywizjami piechoty z obu stron i na tym odcinku front zastygł. Główne siły niemieckie zwróciły się na północ. Stawka zareagowała na rozwój sytuacji kierując na południe od Charkowa główne siły 3 Armii Pancernej i 69 Armii, które w dniach 24 - 27 luty rozpoczęły serię kontrataków. Nie przyniosły one powodzenia, podobnie jak próba rozproszenia sił niemieckich poprzez włączenie się do bitwy Frontu Centralnego na północ od Charkowa. ponosząc ciężkie straty oddziały Rokossowskiego zdołały jedynie zepchnąć niemiecką 2 Armię na zachód bez wyraźnego rozstrzygnięcia. 3 marca siły niemieckie ponowiły uderzenie kierując się poprzez miejscowości Wałki i Merefa wprost na Charków. Słabnący coraz bardzie sowieci nie byli już w stanie utrzymać się i oddziały Korpusu Pancernego SS przerwały front zmierzając do okrążenia Charkowa. Do kontrataku przystąpiły także dywizje 2 Armii, które choć nie były w stanie trwale przełamać sowieckiej obrony wolno posuwały się na wschód wiążąc spore siły. Niespodziewanie dołączyła do 4 Armii Pancernej uważana za straconą 320 Dywizja Piechoty, która walcząc niemal 4 tygodnie w całkowitej izolacji zdołała w końcu przebić się do niemieckich linii. Nie wszystko stronie niemieckiej powiodło się zgodnie z planem - mająca okrążyć Charków od wschodu 11 Dywizja Pancerna nie zdołała przełamać obrony, a wykonany 9 marca silny kontratak sowieckiej 40 Armii spowolnił postępy oddziałów Waffen SS. W konsekwencji Korpus Pancerny SS zmuszony został do frontalnego uderzenia na miasto. Po kilkudniowych zaciętych walkach ulicznych w dniu 15 marca 1943 roku oddziały niemieckie odbiły Charków wypierając radzieckich obrońców za Doniec.

Fot. Grupa grenadierów pancernych z dywizji "Tottenkopf" w odbitym Charkowie.
Ostatnią fazą bitwy było natarcie niemieckich związków pancernych na północ od Charkowa, którego celem było zniszczenie stojących tam odtwarzanych sowieckich korpusów pancernych. marszałek Mannstein spieszył się, zdawał sobie bowiem sprawę z nadchodzącej odwilży, która sparaliżuje jego możliwości ofensywne i oddziały niemieckie ruszyły na Biełgorod bezpośrednio po zdobyciu Charkowa. Wykorzystując szybkie powodzenie Mannstein nalegał na rozpoczęcie dużej kontrofensywy przez Grupę Armii "Środek" na kierunku Kursk, Szczigry, co we współdziałaniu z 4 Armią Pancerną miało zakończyć się kolejną szybką operacja okrążającą. Dowodzący Grupą Armii "Środek" Marszałek von Kluge odrzucił taką możliwość argumentując to słabością swych wojsk w okolicach Orła - Briańska. W tych warunkach i w związku z pogarszającą się pogodą dalsze ataki niemieckie zostały odwołane i na północ od opanowanego Biełgorodu Niemcy przeszli w dniu 21 marca 1943 roku do obrony. Myśl Mannsteina o akcji na wytworzony dotychczasowymi działaniami tak zwany "Kurski Balkon" stała się podstawą niemieckiego planu na wiosnę i lato 1943 i przeszła do historii wojskowości jako "Operacja Cytadela". Wielka bitwa zakończyła się ustabilizowaniem frontu, co było niewątpliwym sukcesem strony niemieckiej. Trudno jest podać choćby w przybliżeniu poniesione przez obie strony straty - wiemy, że oddziały niemieckie na całym Froncie Wschodnim w okresie styczeń - marzec 1943 wyniosły niemal 242 tysiące żołnierzy, ale walki trwały na wszystkich odcinkach i tylko część z nich poniesiona została w okolicach Charkowa i Donbassu. Straty Korpusu Pancernego SS podać możemy już precyzyjnie - wyniosły one 4500 zabitych i zaginionych i 7000 rannych, czyli mniej więcej 22 % stanu. Nie była to wysoka cena za dwa miesiące dramatycznych zmagań zakończonych wielkim sukcesem. szacować możemy, że za swoje zwycięstwo strona niemiecka zapłaciła życiem lub ranami 40 000 żołnierzy. Także straty strony sowieckiej nie są łatwe do oszacowania - wiemy, że tylko podczas walk o Charków w marcu 1943 sowieci stracili ponad 40 000 zabitych i drugie tyle rannych. Przyjmuje się, że podczas zmagań Fronty Woroneski i Południowo Zachodni straciły bezpowrotnie ponad 200 000 zabitych lub rannych (mniej więcej po połowie). Walki charakteryzowały się niesłychanym okrucieństwem i obie strony nie brały jeńców stąd wysokie straty krwawe. Co najważniejsze dla sowietów większość jednostek, choć zredukowana do ułamka sił początkowych podczas pauzy operacyjnej została odbudowana, a straty w sprzęcie zdołano pokryć wciąż rosnącą produkcją zbrojeniową. Obie strony rozpoczęły zakrojone na wielką skalę przygotowania do nowej, decydującej kampanii letniej.

Komentarze