"Jesienna Mgła'', czyli krwawa jatka w Ardenach - 16 grudnia 1944

 16 grudnia 1944 na froncie zachodnim oddziały niemieckie rozpoczęły zaskakująca ofensywę w masywie Ardenów na pograniczu niemiecko - belgijsko - luksemburskim podejmując po raz ostatni w II Wojnie Światowej próbę odwrócenia losów wojny. Po opanowaniu przez aliantów Francji i Belgii oddziały sprzymierzonych utknęły w przeciągających się i niezwykle krwawych walkach na granicy Niemiec. Problemy z zaopatrzeniem i pogarszająca się pogoda były sprzymierzeńcem Niemiec, których armie choć pokonane latem 1944 we Francji na przełomie października i listopada zaczęły odzyskiwać sprawność bojową. Udało się Niemcom odtworzyć wiele zniszczonych w kampanii letniej dywizji piechoty poprzez formowanie tak zwanych dywizji grenadierów ludowych z wszelkich dostępnych uzupełnień ludzkich. Uzupełniono też i ponownie skierowano na front wykrwawione dywizje pancerne. Choć jednostki te nie mogły się równać walorami bojowymi ze swoimi odpowiednikami z lat wcześniejszych, to jednak stanowiły groźną siłę, o czym boleśnie przekonać się mieli Alianci. Autorem śmiałego planu "Jesienna Mgła" zakładającego przełamanie frontu alianckiego w Ardenach i opanowanie Antwerpii (jedynego działającego dużego portu w rękach sprzymierzonych) był Adolf Hitler - nie licząc się z opiniami swych oficerów zdecydowanie parł do ofensywy uzależniając termin rozpoczęcia bitwy jedynie od warunków pogodowych i tempa odtwarzania jednostek na froncie. Dowodzenie operacją przekazano w ręce Marszałka Walthera Modela (na zdjęciu poniżej w środku).

 Tutaj też pojawiła się pierwsza przyczyna ostatecznego niepowodzenia ofensywy - Marszałek Model, nazywany "Strażakiem Fuhrera" zyskał sobie reputację świetnego specjalisty w walkach obronnych, natomiast nie radził sobie w operacjach ofensywnych na wielką skalę - zawiódł latem 1943 na Łuku Kurskim. Problemem była również niedostateczne ilość paliw płynnych - większość składów paliw zlokalizowano na prawym brzegu Renu, za daleko od linii frontu. Alianccy dowódcy nie brali na poważnie możliwości ofensywy niemieckiej na taką skalę - byli przekonani, że siła Wehrmachtu została złamana ostatecznie latem i teraz należy skupić się jedynie na przygotowaniach do kolejnych uderzeń, które miały aliantów wyprowadzić nad brzegi Renu. Lekceważenie wartości bojowej przeciwnika spowodowało, że na wybranym przez Niemców obszarze frontu w Ardenach na odcinku 120 kilometrów przebywały tylko cztery amerykańskie dywizje piechoty. W tych warunkach niemiecki atak rozpoczęty 16 grudnia 1944 był dla amerykanów dużym zaskoczeniem.

Widoczny na zdjęciu czołg "Tiger" II, zwany Królewskim (Konigstiger) choć użyty w ataku w ilości zaledwie kilkudziesięciu egzemplarzy, przede  wszystkim w 1 Dywizji Pancernej SS "LAH" szerzył spustoszenie w szeregach obronnych aliantów, ale generalnie dla Niemców sprawy od początku przedstawiały się źle - wyłom we froncie wybity przez Grupę Bojową "Peiper'' w rejonie Buhligen - Stavelot został szybko przez amerykańskie rezerwy zablokowany, co gorsza w czołgach skończyło się paliwo i trzeba je było porzucić i na piechotę przebijać z powrotem do niemieckich linii. Piechota niemiecka atakowała cele dość miękko lub zbyt brawurowo ponosząc ciężkie straty. Choć okrążona na południe od Losheim 106 amerykańska dywizje piechoty poddała się, nadchodzące na front odwody zablokowały ataki jednostek pancernych SS w rejonie St.Vith i Malmedy. Jedynie atakująca bardziej na południe 5 Armia Pancerna generała Hasso von Mannteuffel zanotowała większe postępy - 26 Dywizja Grenadierów Ludowych pułkownika Heima Kokotta i 116 Dywizja Pancerna generała barona von Waldenburg obległy ważne skrzyżowanie dróg w Bastogne bronione przez ściągniętych naprędce spadochroniarzy z amerykańskiej 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej i czołgistów 10 Dywizji Pancernej. Po opanowaniu Houffalize 2 i "Szkolna" Dywizje Pancerne z 5 Armii Pancernej skierowały się w kierunku Mozy - ostatniej przeszkody na drodze do Antwerpii. Krytyczne okazały się dni od 20 do 22 grudnia, kiedy to Niemcy opanowali St.Vith i zepchnęli amerykanów za rzeczkę Ambleve i osiągnęli Celles położone zaledwie 10 kilometrów od Mozy, ale rosnący opór Amerykanów i coraz większe problemy z paliwem sparaliżowały rozwijane z takim mozołem uderzenie. Na zdjęciu poniżej wyczerpany napięciem związanym z walkami niemiecki grenadier pancerny sfotografowany 22 grudnia 1944 w okolicach St.Vith.
 W sukurs alianton przyszła polepszająca się pogoda - 24 grudnia niebo nad Ardenami rozjaśniło się na tyle, że do akcji mogła wreszcie wkroczyć licząca 12 000 samolotów powietrzna armada sprzymierzonych, natychmiast skupiając się na atakach na linie zaopatrzeniowe niemieckich jednostek pancernych prących w stronę Mozy. Skutkiem potężnego powietrznego ataku był całkowity paraliż ruchu dofrontowego za dnia. Na zdjęciu poniżej formacje bombowców B-17 amerykańskiej 8 Armii Lotniczej atakującej dywanowo skrzyżowanie w Houffalize.

Mimo wprowadzenia do akcji odwodów oddziały niemieckie nie były w stanie zdobyć izolowanego Bastogne, ani posunąć się naprzód w kierunku Mozy. Ofensywa niemiecka wygasała - alianci ściągając w rejon bitwy coraz to nowe jednostki usztywniali obronę, coraz częściej przechodząc do kontrataków, czym wyczerpywali zdolności ofensywne przeciwnika. Do Ardenów skierowano całą 3 Armię USA, która rozpoczęła w Wigilię 1944 uderzenie mające odblokować Bastogne. W tym dniu niemiecki wyłom we froncie uzyskał kształt ostateczne, jak na mapie poniżej:
Od Nowego Roku inicjatywa na froncie należała już do aliantów - rozpoczął się proces spychania niemieckich jednostek na pozycje wyjściowe. W połowie stycznia 1945 cztery dywizje pancerne SS tworzące rdzeń 6 Armii Pancernej zostały wycofane z frontu w Ardenach i skierowane na Węgry w związku z katastrofalną sytuacja na tym obszarze. Amerykanie wyparli oddziały niemieckie na pozycje wyjściowe do 31 stycznia 1945 roku, ponosząc przy tym wielkie straty w ludziach i sprzęcie. Na zdjęciu poniżej amerykańscy żołnierze przed kolejnym atakiem na nienieckie linie obronne we wschodnich Ardenach.

Obie strony w bitwie straciły po około 75 000 żołnierzy, lecz ostatnia szansa na zmianę wyniku II Wojny Światowej została przez reżim nazistowski zaprzepaszczona. Alianci szybko uzupełnili straty w ludziach i sprzęcie i już w lutym 1945 rozpoczęli ataki w kierunku Renu, Niemcy natomiast zabrali z końcem stycznia 1945 blisko połowę jednostek pancernych z frontu zachodniego na wschód, gdzie sowiecka ofensywa znad Wisły błyskawicznie załamała niemiecką obronę, docierając w pierwszych dniach lutego 1945 na odległość zaledwie 80 kilometrów od Berlina.

Komentarze