4 lipca 1976 Izraelskie siły specjalne przeprowadziły jedną z najbardziej śmiałych akcji antyterrorystycznych w historii - odbiły zakładników z porwanego samolotu na lotnisku w Entebbe, w Ugandzie. 27 czerwca 1976 samolot Airbus A300 linii Air France lecący z Tel Avivu do Paryża został porwany przez terrorystyczne komando składający się z członków niemieckiej organizacji "Komórki Rewolucyjne" i terrorystycznej organizacji Wadi Haddada. Porwana maszyna z 260 osobami na pokładzie wylądowała w stolicy Ugandy - Entebbe, gdzie porywacze korzystając z opieki dyktatora Idi Amina Dady przedstawili swe żądania - domagali się uwolnienia 40 palestyńskich terrorystów z więzień izraelskich i 13 członków zachodnioeuropejskich organizacji terrorystycznych więzionych w Niemczech Zachodnich, Francji, Szwajcarii i Kenii. Rząd Izraela od razu wykluczył negocjacje z porywaczami rozpoczynając przygotowania do odbicia zakładników. Operacja była o tyle trudna, że porwany samolot i pasażerowie znajdowali się o 4000 kilometrów od Izraela, a porywacze chronieni byli przez oddziały Ugandyjskiej armii. W związku z upływającym o godzinie 14 dnia 4 lipca terminem ultimatum terrorystów rozpoczęto operację odbicia zakładników, których po zwolnieniu nieżydów było jeszcze 105. W nocy z 3 na 4 lipca z bazy w Szarm el Szejk na Synaju wystartowała grupa 5 samolotów Lockheed C-130 "Hercules". Nieco później w misję wyruszył również samolot Boeing 707 z lekarzami i aparaturą medyczną na pokładzie - miał on oczekiwać na lotnisku w Nairobi w Kenii na wynik akcji i kolejny 707, na pokładzie którego umieszczono latające centrum dowodzenia. "Herculesy" leciały nad morzem, na wysokości zaledwie 30 metrów, dzięki czemu uniknęły wykrycia przez radary nieprzychylnych Izraelowi państw po drodze do Entebbe. Na pokładach maszyn znajdowało się łącznie 100 żołnierzy należących do 35 Brygady Spadochronowej, Brygady Piechoty "Golani" i Oddziału 269 znanego jako "Sajjeret Matkal". Po wylądowaniu w Entebbe zołnierze zaatakowali terminal portu lotniczego, w którym przetrzymywani byli zakładnicy i otaczające lotnisko posterunki armii ugandyjskiej. Dla uzyskania zaskoczenia użyto czarnego mercedesa, identycznego jak używany przez Idiego Amina, co wywołało konsternację wśród obrońców przekonanych, że to sam dyktator przybył na lotnisko z niezapowiedzianą wizytą. W ciągu trwającej zaledwie siedem minut akcji Izraelczycy zabezpieczyli lotnisko. Podczas szturmu zginęło zaledwie dwóch zakładników, w tym jeden omyłkowo zastrzelony przez żołnierza "Sajjeret Matkal", gdyż wstał po komendzie "padnij" podczas ataku. Zginął też dowodzący akcją na ziemi pułkownik Jonatan "Joni" Netanjahu - brat późniejszego premiera Izraela, Benjamina. jeszcze jeden Izraelski żołnierz został ranny i sparaliżowany. Zginęło 6 terrorystów i 45 ugandyjskich żołnierzy. Po akcji, już w Nairobi zmarł kolejny ciężko ranny zakładnik, a pozostała w szpitalu w Entebbe chora 75 letnia Dora Bloch została na rozkaz Amina zamordowana. Izraelczycy zniszczyli na lotnisku w Entebbe radar i bazujące tam samoloty MiG 17 uniemożliwiając pościg. 4 lipca w godzinach rannych samoloty powróciły do Izraela. Operacją "Piorun" Izrael udowodnił, że terroryści nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie i żaden dystans nie jest zbyt wielki, aby odbić zakładników.
Komentarze
Prześlij komentarz