W nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009 roku na Południowym Atlantyku rozbił się Airbus A 330-203 należący do Air France, a obsługujący lot 457 na trasie Rio de Janeiro - Paryż z 228 osobami na pokładzie - nikt nie ocalał.
Dopiero w kwietniu 2011 roku francuskim służbom poszukiwawczo -ratunkowym udało się wydobyć na powierzchnię rejestratory parametrów lotu i rozmów w kokpicie. Ten ostatni dał rozwiązanie zagadki niewyjaśnionej dotąd katastrofy - otóż wskutek złych warunków pogodowych w samolocie zamarzły rurki pitota i komputery pokładowe zasypane zostały nieprawdziwymi danymi parametrów lotu, z czego pilotujący w tym momencie samolot I oficer nie zdawał sobie sprawy. Przez dwie krytyczne minuty ściągał stery "na siebie" wznosząc maszynę i tracąc prędkość, aż do przeciągnięcia. Dopiero interwencja kapitana, który w między czasie powrócił do kokpitu i zorientował się w naturze problemu spowodowała zaprzestanie ostrego wznoszenia samolotu, było jednak za późno i samolot spadł do oceanu.