13 czerwca 1944 doszło w niewielkiej normandzkiej miejscowości Villers Bocage do jednego z najbardziej niezwykłych epizodów II Wojny Światowej. Pisałem przy okazji posta o lądowaniu aliantów we Francji, że choć operacja się powiodła i udało się utworzyć przyczółki, które następnie połączono, trzeba było jeszcze przełamać niemiecka obronę w głębi lądu, a to nie było prostym zadaniem wobec ściągnięcia na front inwazyjny licznych doświadczonych i bitnych jednostek pancernych, które stawiły atakującym sprzymierzonym zaciekły opór. Na zdjęciu powyżej widzimy czołg PzKpfw VI "Tiger" należący do 101 Batalionu Czołgów Ciężkich SS w drodze na front normandzki. Pierwsze "Tygrysy" pojawiły się na froncie już 10 czerwca, ale dowództwo niemieckie czekało z wprowadzeniem jednostki do walki na przybycie pozostałych wozów - czołgi będące na miejscu w liczbie sześciu utworzyły grupę bojową dowodzoną przez weterana Frontu Wschodniego kapitana SS Michaela Wittmanna i pozostawały w rezerwie. Brytyjczycy zajmujący wschodnią część przyczółka alianckiego rozpoczęli uderzenie noszące kryptonim Operacja "Epsom", mające przełamać obronę niemiecką w rejonie miasta Caen - ważnego skrzyżowania dróg, którego opanowanie mogło otworzyć drogę sprzymierzonym w głąb Francji. Na płaskowyżu Rauray i w rejonie opactwa Ardenne rozgorzały zacięte walki, ale broniącą tego odcinka 21 Dywizję Pancerną Wehrmachtu szybko wsparła 12 Dywizja Pancerna SS "Hitlerjugend" i brytyjsko - kanadyjski atak utknął. Aby posunąć się na przód Marszałek Montgomery zaplanował dodatkową akcję - rezerwowa 7 Brytyjska Dywizja Pancerna "Pustynne Szczury" miała ominąć niemiecką obronę Caen od zachodu i szybkim rajdem siłami 22 Brygady Pancernej Brygadiera "Looneya" Hinde'a wedrzeć się w głąb pozycji niemieckich, rozrywając tym samym front obronny. Operacja "Perch" miała spore widoki na sukces, ponieważ na zachód od Caen obrony niemieckiej z braku sił praktycznie nie było - obszar ten był zaledwie dozorowany przez elementy Pancernego Batalionu Rozpoznawczego Szkolnej Dywizji Pancernej ("Panzer Lehr" Division) dopiero nadciągającej na front. Dowództwo niemieckie zaniepokojone sytuacją na froncie postanowiło skierować w ten rejon grupę Wittmanna, do czasu przybycia innych oddziałów. Aktorzy spektaklu wkraczali więc na scenę.
Kapitan SS Michael Wittmann był 30 letnim doświadczonym weteranem, który niewiele spraw pozostawiał przypadkowi. Czytając rozkaz skierowania swych skromnych sił na południe od Bayeux w celu zamknięcia pietnastokilometrowej luki w ugrupowaniu obronnym zdecydowany był poruszać się w trudnym dla czołgów terenie Calvadosu bardzo ostrożnie, a po osiągnięciu linii niewielkich wzgórz ograniczających widoczność w kierunku północnym osobiście wykonać krótki rekonesans. Po dotarciu do wzgórza 113 niemieckie pojazdy zatrzymały się, a Wittmann z jednym z członków swojej załogi opuścili czołg i pieszo skierowali się w stronę miasteczka. Niemiłą niespodzianką był widok brytyjskich żołnierzy i kilkudziesięciu pojazdów pancernych przyczajonych wśród domostw Villers Bocage. Oczywistym było, że Anglicy zorientowali się w rozmiarach luki we froncie i kierowali się na tyły obrońców Caen. Trzeba było działać i to natychmiast, więc Wittmann powrócił do swego czołgu z niezłomnym postanowieniem wykorzystania nieświadomości przeciwnika, że tuż obok znajduje się gotowa do walki śmiercionośna broń - czołg "Tygrys" z zaprawioną w walkach załogą. Pozostawiając pozostałe wozy swej grupy czołg Witmanna powoli ruszył w kierunku miasteczka.
Oddziały brytyjskiej 22 Brygady Pancernej wyruszywszy na południe z Bayeux nie natrafiły na żaden opór - im bardziej zagłębiały się w teren po niemieckiej stronie frontu, tym mniej było świadectw działań niemieckiej armii. Brygadier Hinde pozostał w jednej z mijanych francuskich wiosek kierując główne siły brygady do Villers Bocage, aby stamtąd zająć nieodległe wzgórze 113, na którym zalecił swym podkomendnym nocleg. Pomijając fakt, że w sytuacji, która wymagała inicjatywy i zdecydowania w działaniach zatrzymanie kolumny pancernej na nocleg w godzinach popołudniowych było nonsensem Hinde w zasadzie nie kierował podległymi sobie oddziałami i nie ingerował w działania niższych oficerów - ci natomiast nie czuli się zbyt pewnie. Drogi były wąskie i kręte, a widoczność ograniczały do kilku metrów wysokie i gęste żywopłoty, charakterystyczne dla krajobrazu Calvadosu. Rozkaz zatrzymujący pochód kolumny w Bocage przyjęto z ulgą - nigdzie nie było widać Niemców, więc angielscy weterani walk w Afryce rozłożyli się na biwaku. W tym momencie rozległ się huk pierwszego wystrzału.
Wittmann zaatakował stojące na drodze czołgi typu "Cromwell" i transportery "Carrier", należące do szwadronu "A" 4 Royal Tank Regiment "County of London Yeomanry" i niszcząc w błyskawicznej akcji 10 pojazdów skierował się drogą w od zachodu do miasteczka. Przy pierwszych zabudowaniach łupem jego pocisków padły 4 kolejne "Cromwelle". Przyśpieszając samotny "Tygrys" niosąc śmierć i zniszczenie wpadł na ryneczek Bocage, gdzie rozlokował się brytyjski sztab. Po chwili pojazdy dowództwa zmieniły się w stertę poskręcanej i płonącej stali - Wittmann nie zamierzał odpuszczać, choć zaalarmowani Anglicy pospiesznie uruchamiali silniki swych czołgów i kierowali się w stronę napastnika. Doszło do całej serii pojedynków niemieckiego czołgu z wynurzającymi się tu i ówdzie z bocznych uliczek "Shermanami" i "Cromwellami" i w starciach tych Anglicy utracili jeszcze 8 rozbitych czołgów. dopiero przy wyjeździe z miasta Wittmann wpadł na zamaskowane stanowiska przeciwpancernych armat 17 funtowych, które z najbliższej odległości powstrzymały szarżę Wittmanna ciężko uszkadzając układ jezdny jego czołgu. Wittmann z załogą opuścili swój wóz i kryjąc się wśród opłotków wymknęli się do pozostałych niemieckich czołgów, które natychmiast przystąpiły do akcji atakując Bocage i wzgórze 113 i odbijając je, kosztem jeszcze jednego rozbitego "Tygrysa".
W rezultacie śmiałej akcji Michael Wittmann i jego załoga zniszczyli w ciągu 20 minut walki 21 brytyjskich pojazdów pancernych! Najistotniejszy był jednak fakt zatrzymania brytyjskiej ofensywy, która poważnie zagrażała całemu frontowi obronnemu, za to osiągnięcie Wittmann otrzymał wysokie odznaczenie i awans. Poległ 8 sierpnia 1944 w rejonie Cinthaux w Normandii prowadząc zwieńczony powodzeniem kontratak przeciw kanadyjskim czołgom. W chwili śmierci miał na koncie oficjalnie uznanych za zniszczone 138 czołgów i 132 działa przeciwpancerne przeciwnika.
Komentarze
Prześlij komentarz