Zanim pierwszy aliancki żołnierz wylądował w Normandii tworząc Front Zachodni potrzeba było gigantycznych przygotowań - Brytyjczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy i inne nacje biorące udział w Operacji "Neptun" utworzyli bezprecedensowe zgrupowanie wojsk lądowych, lotnictwa i floty. Zanim rozpoczęto inwazję rozważano starannie w dowództwie alianckim potencjalne rejony lądowania i zdecydowano się na Normandię. Z danych wywiadu wynikało, że wybrzeże Normandii nie jest tak silnie bronione jak na przykład Pas de Calais, a co najważniejsze dawało możliwości utworzenia sztucznych portów niezbędnych do transferu ogromnych ilości zaopatrzenia dla walczących wojsk.
Niemcy od miesięcy przygotowywali obronę wybrzeża Francji. Na zdjęciu widzimy po lewej Marszałka Gerda von Rundstedt, dowódcę całości sił zbrojnych Niemiec na Zachodzie Europy i po prawej podlegającego mu Marszałka Erwina Rommla - dowódcę Grupy Armii "B", której oddziały miały bronić atlantyckiego wybrzeża Francji najbardziej narażonego na inwazję. Rundstedt przekonany był absolutnie, że celem aliantów będą brzegi Normandii, natomiast Rommel upierał się, że wylądują oni w Pas de Calais. Hitler, który faworyzował Rommla przyjął jego opinię i w konsekwencji w chwili desantu aliantów niemiecka obrona Normandii była bardzo słaba (w Normandii znalazło się jedynie 7 dywizji, podczas, gdy w Pas de Calais było ich 15).
Na zdjęciu widzimy grupę Turkmenów z tak zwanego "Ost Legion". Dwie z trzech broniących brzegów Normandii niemieckich dywizji piechoty, 709 i 716, były jednostkami statycznymi, to znaczy nie posiadały własnych środków transportu i miały tylko cztery bataliony piechoty, w tym dwa lub więcej tworzone z "ochotników" takich jak owi Turkmeni, którzy nie mieli oni absolutnie żadnej motywacji, żeby walczyć przeciw komunizmowi we Francji przeciw Brytyjczykom i Amerykanom, więc 6 czerwca setkami oddawali się do niewoli bez walki. Jeszcze większym problemem była koncepcja obrony wybrzeża.
Doświadczenia z operacji amfibijnych aliantów we Włoszech z jesieni 1943 podpowiadały, że twarda obrona linii brzegowej nie ma sensu, ponieważ potęga artylerii okrętowej zniszczy nawet największe umocnienia brzegowe, na przykład takie jak widoczna na zdjęciu bateria przybrzeżna. Rommel upierał się, że najważniejsze jest zepchnąć desant do morza, wiec kolejny raz wbrew sugestiom Marszałka Rundstedta, by przyjąć walkę w głębi lądu Hitler podjął decyzję o uporczywej obronie wybrzeża.
Dowódcy alianccy - po lewej głównodowodzący całością sił Amerykanin generał Dwight Eisenhower, po lewej natomiast dowodzący lądowym komponentem Brytyjczyk, Marszałek Polny Bernard Montgomery. Obaj się nie znosili - Montgomery zarzucał Eisenhowerowi brak doświadczenia w prowadzeniu dużych operacji, natomiast Eisenhower uważał swego angielskiego antagonistę za bufona.Zasadniczo pod płaszczykiem serdecznych stosunków kryła się poważna niechęć , która powodowała w zasadzie niezależne planowanie operacji bojowych przez obu panów, oczywiście ze szkodą dla całokształtu wojennego wysiłku aliantów.
Lądowanie aliantów nie zaczęło się w cale z morza. Jeszcze w nocy spadochroniarze amerykańscy i brytyjscy rozpoczęli desant z powietrza. Z powodu silnej obrony przeciwlotniczej i huraganowego wiatru spadochroniarze rozproszyli się na sporym obszarze, ale nim wzeszło słońce żołnierze amerykańskiej 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej zajęli St. Mere Eglisse - pierwsze wyzwolone miasto we Francji. Brytyjczycy z 6 Dywizji Spadochronowej zajęli Most Pegaza i kilka innych ważnych celów blokując drogę niemieckim rezerwom na wybrzeże.
Podczas gdy spadochroniarze toczyli już swoją walkę rozpoczęła się inwazja z morza. Amerykańskie jednostki szturmowały plaże "Utah" i "Omaha", Brytyjczycy i Kanadyjczycy lądowali natomiast na plażach "Juno", "Sword" i "Gold". Na plaży "Utah", lądujący żołnierze 4 amerykańskiej Dywizji Piechoty nie napotkali na poważniejszy opór - broniąca się w tym rejonie niemiecka 709 Dywizja Piechoty część sił uwikłała w starcia ze spadochroniarzami, a reszta nie była w stanie powstrzymać ataku, po niszczycielskim ostrzale artylerii okrętowej i potężnym bombardowaniu z powietrza.
Plaża "Juno" po lądowaniu - na odcinku brytyjsko-kanadyjskim niemiecka 716 Dywizja Piechoty stawiła początkowo twardy opór, ale masowe oddawanie się w niewolę żołnierzy z "Ostlegionen" spowodowało poważne wyrwy w jej obronie. Do południa alianci byli w stanie opanować wybrzeże i przenieść walki w głąb lądu. Już o 12 w południe niemiecki dowódca - generał major Richter raportował do dowództwa, że nie ma już kontroli nad większością swych pododdziałów.
Na zdjęciu zszokowany amerykański żołnierz na plaży "Omaha". Tam sprawy poszły bardzo źle - tym rejonie obronę utrzymywała niemiecka 352 Dywizja Piechoty generała majora Dietricha Kraisa. Jednostka świeżo aktywowana, bo zaledwie przed kilkoma miesiącami, ale utworzona w oparciu o zaprawionych w bojach weteranów Frontu Wschodniego, którzy włożyli wiele wysiłku w odpowiednie wyszkolenie nowych poborowych (oficerowie przeznaczyli nawet część swego żołdu na zakupy żywności u lokalnych farmerów, gdyż nadchodzące do dywizji uzupełnienia były niedożywione). Jednostka zadała lądującym Amerykanom straszliwe straty, tak, że miejsce to zapisało się w pamięci, jako "Krwawa Omaha", jak wspominał weteran walk szeregowy Saverloh - "Ścisk na plaży był taki, że nie musiałem nawet celować, każdy wystrzelony przeze mnie pocisk musiał w coś trafić. Do wieczora zużyłem 36000 pocisków". Dopiero brak amunicji zmusił obrońców do wycofania się w głąb lądu.
Na zdjęciu czołg Pzkpfw IV w drodze na front. Ponaglany absurdalnymi żądaniami Marszałka Rommla dowódca 21 Dywizji Pancernej zorganizował po południu pancerny kontratak siłami 21 Pułku Pancernego pułkownika von Oppeln-Bronikowskiego, dysponującego 175 pojazdami takiego właśnie typu. Mimo, że czołgi pozbawione były wsparcia grenadierów pancernych (oba dywizyjne pułki grenadierów uwikłały się w walkę z brytyjskimi spadochroniarzami) osiągnęły brzeg morza w rejonie Oustreham, gdzie zostały ostrzelane przez artylerię okrętową i po stracie 15 wozów wycofały się.To był jedyny liczący się kontratak niemiecki tego dnia.
Aliantom w trudnym zadania przełamania fortyfikacji brzegowych bardzo pomogły specjalne pojazdy nazywane "Straszydłami Hobarta" - na zdjęciu czołg - miotacz płomieni "Crocodile". Zgrupowane w 79 Brytyjskiej Dywizji Pancernej walczyły później we wszystkich operacjach Frontu Zachodniego.
Jakikolwiek ruch za dnia oddziałów niemiecki był utrudniony przez potężne lotnictwo alianckie. Na zdjęciu widzimy niemiecki pododdział piechoty obserwujący niebo podczas przemarszu na linię bojową. bezustanne obserwowanie nieba w armii niemieckiej nazywano wówczas "niemieckim spojrzeniem", a wśród frontowych żołnierzy królował wówczas dowcip głoszący "jeśli widzisz srebrne samoloty, to wiedz, że są to amerykańskie samoloty, jeśli widzisz samolot z kamuflażem, to wiedź, że to brytyjskie samoloty, jeśli natomiast nie widzisz samolotów wcale, wiedz, że to własnie są niemieckie samoloty".
Operacja "Neptun" się powiodła - alianci utworzyli przyczółki, wprowadzili do akcji duże siły, ale nie osiągnęli St. Lo, ani Caen, głównych celów wyznaczonych na pierwszy dzień operacji. Niemcy natomiast zaczęli ściągać do Normandii wszystkie oddziały pozostające w ich dyspozycji na Zachodzie Europy. Na zdjęciu oddziały 12 Dywizji Pancernej SS "Hitlerjugend" w przemarszu przez Caen w drodze na front. Bitwa o Francję dopiero się zaczynała...













Komentarze
Prześlij komentarz