Cold Harbor - 18 czerwca 1864

18 czerwca 1864 zakończyła się bitwa pod Cold Harbor - dobiegła kresu kampania Overland. Liczące ponad 130 000 żołnierzy oddziały Unii tworzące Armię Potomac, dowodzoną przez generała Ulissesa Granta usiłowały opanować stolicę Stanów Skonfederowanych, Richmond w Wirginii, bronioną przez 55 000 konfederatów skupionych w dowodzonej przez generała Roberta Edwarda Lee Armii Północnej Wirginii. Po majowej serii ciężkich starć pod Wilderness, Sposylwania i North Anna oddziały Unii mimo ogromnych strat raz jeszcze próbowały zaskoczyć konfederatów szybkim atakiem.
Konfederaci wzmocnienia przybyłymi z Bermuda Hundred posiłkami w postaci dywizji generałów Hoke i Breckenridge błyskawicznie przegrupowali się nad Totopotamoy Creek stopując postępu Armii Potomacu w serii kawaleryjskich potyczek w rejonie Bethesda Church. Oddział Unii podchodziły bardzo powoli dając południowcom czas na ukończenie przegrupowania. Tym razem generał Lee zdecydował się na przyjęcie typowo defensywnego starcia - jego ludzie byli już mocno wyczerpani dotychczasowymi walkami, a stosunkowo wąski obszar pomiędzy rzekami Totopotamoy i Chickahominy dawał nadzieję na zbudowanie stosunkowo silnej linii bojowej. Obsadziły ją pułki tworzące korpusy generałów Richarda Heroda Andersona i Jubala Early. Miały one bronić dostępu do Mechanicsville - ważnego skrzyżowania dróg, z którego do Richmond było już tylko 20 kilometrów.
1 czerwca oddziały Unii utrudzone gorącym południowym słońcem dotarły wreszcie do pozycji konfederackich. W odróżnieniu od zwycięskich dotychczas południowców morale Armii Potomac nie było najwyższe - wiele oddziałów pierwszy raz mierzyło się z rebeliantami i w ciągu ostatnich kilku tygodni poniosło ogromne straty. Widok ciągnących na północ, niekończących się eszelonów wypełnionych rannymi budził grozę wśród zmierzających w dokładnie przeciwnym kierunku nieostrzelanych rekrutów zasilających Armię Potomac. Federalni dowodzeni przez generała "Baldy" Smith'a zaatakowali pozycje konfederackie 1 czerwca pod Gaines' Mill, ale mimo początkowego powodzenia ich atak został zatrzymany przez oddziały Gode Bryana i Colquitta. Południowcy odpowiedzieli atakiem dywizji Johna Bella Gordona wzdłuż Shady Grove Road, który jednak nie przyniósł powodzenia wobec wciąż nadchodzących świeżych oddziałów Unii.
Generał grant nie potrafił zdecydować, co właściwie powinien teraz uczynić - kolejny raz nie udało mu się zaskoczyć generała Lee. Na dyskusjach w sztabie upłynął cały dzień 2 czerwca, w tym czasie utrudzone oddziały południowców pod Gaines' Mill zostały zastąpione przez rezerwy. Ostatecznie w sztabie Armii Potomacu postanowiono, że atak na linię południowców odbędzie się rankiem nazajutrz. Przez całą noc uszu jankesów szykujących się do ataku dobiegał złowróżbny odgłos pił i siekier - rebelianci budowali swą pozycję obronną. Weterani wiedzieli, że te 24 godziny podarowane rebeliantom na rozbudowę swych umocnień będą ich nazajutrz kosztować wiele krwi. Wreszcie, 3 czerwca o poranku pierwsza linia pułków Unii po huraganowym przygotowaniu artyleryjskim ruszyła naprzód. Południowcy przetrwali kanonadę bez większego uszczerbku ukryci za swymi drewnianymi barykadami i w ciszy oczekiwali nadejścia przeciwnika atakującego przez otwarte łąki w głębokich kolumnach. Jak wspominał potem jeden z konfederackich żołnierzy, "pierwsze strzały brzmiały jak krople padającego deszczu". W miarę zbliżania się linii federalnych kolejne pułki konfederackie otwierały ogień - dowodzący wydali rozkaz "fire at will", żołnierze mieli po prostu jak najszybciej ładować i strzelać do nadchodzącego wroga. oddziały Unii zachwiały się - już od pierwszych strzałów padło wielu oficerów, co zdezorganizowało atak, część żołnierzy usiłowała cofnąć się, ale od tyłu napierały na nich wciąż zwarte oddziały drugiej linii - zapanował chaos. jedynie na odcinku bronionym przez dywizję Cadmusa Wilcoxa doświadczone regimenty z Nowego Yorku i Hampshire dopadły do konfederackich stanowisk. Widząc kryzys obrony dowodzący rezerwami generał Mahone krzyknął do chorążego najbliższego regimentu z Wirginii aby rozwinął spoczywający w pokrowcu sztandar i poprowadził ludzi do kontrataku. Chorąży warknął tylko "Teraz trzeba się bić, nie ma czasu na wygłupy" i poprowadził swych ludzi do walki. Celnie strzelający południowcy wkrótce wyparli federalnych z takim trudem zdobytych pozycji. Gd generał Grant polecił atak rezerw nikt się nie ruszył do przodu - pas którym przeszły pierwsze dwie fale ataku przedstawiał straszny widok - jak okiem sięgnąć wszędzie leżały ludzkie ciała. starcie, które trwało wszystkiego 45 minut kosztowało życie lub rany ponad 7000 żołnierzy Unii. Zszokowani federalni ustępowali na całej linii.
Armia Unii Pozostawała pod Cold Harbor aż do 18 czerwca, ale nie była zdolna do podjęcia większej akcji. Starcia kosztowały ją około 12 500 zabitych, rannych i wziętych do niewoli żołnierzy. Południowcy stracili około 5000 ludzi, w tym co niepokoiło generała Lee aż 1500 zaginionych, głównie dezerterów, powracających w następnych dniach do szeregów. Kampania Overland skończyła się niepowodzeniem Granta - południowcy obronili swą stolicę zadając ogromne straty federalnym, a wojna miała trwać jeszcze wiele miesięcy.

Komentarze